Uff! Jesteśmy po porodzie!
Było to bardzo emocjonujące przeżycie! Jednak od początku…
Pamiętam, gdy wybudziłem się z drzemki, krótko przed godziną 23, by zabrać się za pracę. Jeszcze na kilkanaście minut zawiesiłem wzrok na filmie “Prawo miasta”, gdy do pokoju weszła Lusia. Trzymała w ręku notesik, spojrzała na mnie, ja na nią (chyba bardziej z zaskoczenia, że nie śpi) po czym usłyszałem “liczę skórcze” (zaczęły się ok 23.30). wow! Zaniemówiłem. Zdaje się, że jeszcze upewniłem się czy to już na pewno ale upewniać już się nie musiałem na dobrą sprawę. Odczekaliśmy trochę by obserwować częstotliwość, potem telefon do położnej i ostatecznie o godz. 4.10 znaleźliśmy się w szpitalu. Obowiązkowa rejestracja, potem kilka badań i zostaliśmy skierowani na salę porodową, na której znaleźliśmy sie ok 4.55. Nasza położna już czekała i była przygotowana ;) Lusia, chyba z ciekawości zapytała się jak długo to potrwa – usłyszeliśmy, po chwili zastanowienia, do 8.00 urodzi. Czytaj więcej »
Nadal nic, a już po terminie…
Piątek, punkt 6:00 rano, pobudka. Okazało się, że odeszły pierwsze wody, więc konsultacja z położną i jedziemy do szpitala. Oczywiście na spokojnie, bez żadnego pośpiechu. O ósmej byliśmy na miejscu, rejestracja, potem czekanie na wynik (troche to trwało, nawet zaniepokoiłem się, że tak długo trzymali Luśkę). Wreszcie wyszła i… okazało się, że fałszywy alarm (ehh). Mieliśmy udać się jeszcze na godzinny spacer i wrócić na ponowne badanie tak dla pewności. Badania potwierdziły się i zostaliśmy zwolnieni do domu… tak więc narazie nic z tego. Wczoraj żartowaliśmy sobie, że Olaf ma spóźnianie po tatusiu we krwi i dlatego mu się nie spieszy, a po terminie juz prawie 2 tygodnie będzie.
Wszyscy już obgryzają paznokcie niecierpliwiąc się na TĄ właściwą wiadomość :)
Z kredką na wesoło
Taaaaaki duuuuużżży już jest :-)
Ciocia Magda zauważyła jak Olaf zaczął się szeroko uśmiechać, wiec długo nie czekała i odrysowała uśmiech… na dotatek tego wytknął języczek (hehe)
..a potem junior szczerzył się ładnie do tatusia (hyhy) :D
Słonko świeci…
..ptaszki ćwierkają, a junior bez chwili zastanowienia wygrzewa się w najlepsze, w końcu wie kiedy i gdzie jest najcieplej. Mama także śpi sobie w najlepsze, a tatuś czeka kiedy w najmniej spodziewanym momencie, nagle usłyszy, że rodzimy (hyhy).
Pokój dla JJ’a skończony…
Miejscówka dla juniora na jakiś czas…
..a gdy podrośnie będzie miał swoje sforakowe miejsce od wujka W :)
Całość po zniszczeniu fragmentu ściany (niestety wymagało to poprawy wcześniejszych działań budowlanych), tynkowaniu, cekolowaniu, wymyślaniu i malowaniu wyszła ciekawie :)
Jescze dojdą chmurki, kwiatki i słoneczka wkrótce :)